Rozmowa z dr. Piotrem Rypsonem, dyrektorem Departamentu Dziedzictwa Kulturowego w MKiDN
Zapraszamy do lektury wywiadu z dr. Piotrem Rypsonem, dyrektorem Departamentu Dziedzictwa Kulturowego w MKiDN o szansach rozwoju międzynarodowej współpracy kulturalnej polskich muzeów w kontekście EMYA2025 oraz o wyzwaniach, przed którymi stoją muzea historyczne, takie jak Muzeum Pamięci Sybiru, w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości.
Jak postrzega Pan rolę Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego we wspieraniu polskich muzeów, takich jak Muzeum Pamięci Sybiru, w ich zaangażowaniu w międzynarodowe inicjatywy?
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeznacza część środków, jakimi dysponuje, na programy otwarte dla muzeów. Mają one tryb konkursowy, a składane wnioski opiniują eksperci. Programy mają charakter ogólny – w tym uwzględniający przedsięwzięcia realizowane zagranicą. Najważniejszym będzie tu zapewne program „Kultura inspirująca”, którego zadaniem jest wspieranie projektów promujących na arenie międzynarodowej bogaty i różnorodny dziedzinowo wkład Polski w światową kulturę i sztukę poprzez organizację wydarzeń z udziałem wybitnych polskich artystów i badaczy kultury. Z moich obserwacji wynika, że w dwu ostatnich edycjach pojawiło się stosunkowo mało rzeczy istotnie inspirujących, toteż zachęcam do przedstawiania śmiałych, błyskotliwych inicjatyw.
Aktywną działalność na forum międzynarodowym prowadzi Instytut Adama Mickiewicza – to de facto centrum kompetencji MKiDN w tej mierze, którego zadaniem jest wspieranie inicjatyw polskich instytucji, w tym muzeów, we współpracy międzynarodowej. Instytut definiuje określone kierunki działań i kontakt z nim z pewnością ułatwi planowanie przedsięwzięć własnych. Pomagają w tym niekiedy podpisane umowy dwustronne pomiędzy Polską i innymi państwami.
W mojej opinii należałoby podjąć analizę dzisiejszej mapy współpracy polskich muzeów z instytucjami zagranicznymi i przemyśleć formy wsparcia w tej mierze na nowo.
Nic jednak nie zastąpi bezpośrednich kontaktów pomiędzy muzeum w Polsce i jego partnerami na świecie. To dopiero tworzy silną podstawę współpracy, której realizację mogą wesprzeć finanse i ewentualny dodatkowy know-how ministerstwa lub jego instytutów.
Jakie znaczenie ma dla Pana fakt, że Polska, na przestrzeni kilku lat, po raz drugi jest gospodarzem Konferencji i Ceremonii Wręczenia Nagród EMYA – najbardziej prestiżowego wydarzenia muzealniczego w Europie?
Jakie inne działania mógłby Pana zdaniem podjąć polski sektor muzealny, aby nadal dynamicznie się rozwijać i zyskiwać jeszcze większe uznanie w Europie?
Nagrody EMYA zwracają uwagę świata kultury nie tylko na wyróżnione i nagrodzone instytucje, ale na cały kraj. Skoro powtarzają się i sukcesy, a przy tym także fakt goszczenia tej ważnej uroczystości i konferencji, to i cały sektor niechybnie zyskuje na uwadze i powadze! Pytanie, jak kapitalizować na takim kredycie wiarygodności.
Polskie instytucje muzealne, zwłaszcza te większe, mają stabilne podstawy, co wynika z ustroju i tradycji mecenatu państwa. W ostatnich latach zainwestowano ogromne środki w infrastrukturę muzealną – i pomimo niekiedy błędnie pomyślanych inwestycji i chybionych ich realizacji, dysponujemy dziś znacznie silniejszą bazą instytucjonalną, wyróżniającą się w naszym regionie.
Dziś poważnym wyzwaniem jest zagospodarowanie tej sfery ciekawymi, angażującymi przedsięwzięciami, interesującymi zarówno publiczność rodzimą, jak zagraniczną (z coraz większym udziałem turystów spoza Polski). Są już muzea – by wymienić tylko Zamek Królewski na Wawelu – dla których wyzwaniem jest ogromna liczba widzów i logistyka kierowania ich w różne trasy zamkowe i poszerzanie różnorodności oferty. Z całkiem innych powodów takie wyzwania stoją codziennie przed Miejscem Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau.
W swej poprzedniej funkcji przewodniczącego komitetu narodowego Międzynarodowej Rady Muzeów dostrzegałem niski udział polskich muzealników w życiu i działaniach wielotysięcznego grona muzealników z całego świata. Choćby ta organizacja, nadal zrzeszająca w Polsce zbyt małą liczbę członków instytucjonalnych i indywidualnych, dysponuje na świecie kilkunastoma platformami branżowymi, w których udział otwiera możliwości współpracy, staży, wymianę wystaw, doświadczeń, debaty na temat kluczowych kwestii i problemów dotyczących muzeów.
Współpraca międzynarodowa to przecież bezpośredni kontakt z koleżankami i kolegami w innych krajach, wzajemne konsultacje, korespondencje, wizyty – i ostatecznie inicjatywy wystaw, programów badawczych, wspólnych przedsięwzięć edukacyjnych. Tego nie zastąpi żadne ministerstwo ani urząd.
Dlatego też organizatorzy muzeów i ich zarządy powinni podejmować starania i wspierać wizyty studyjne pracowników w innych instytucjach, polskich i zagranicznych oraz wypracowywać obszary tematyczne, które współdzielone będą przyciągać zainteresowanie uczestników wydarzeń kulturalnych także poza Polską. Współdzielenie wystaw potrafi obniżyć ich lokalny koszt, lecz przede wszystkim zbudować atrakcyjniejszą ofertę (wybór obiektów, edukacja, marketing) i zwiększyć skuteczność oddziaływania społecznego.
Jakie możliwości widzi Pan w wykorzystaniu polskiej prezydencji w Unii Europejskiej w 2025 roku do rozwoju międzynarodowej współpracy kulturalnej polskich muzeów?
Polska prezydencja skupia uwagę na naszym kraju – co samo w sobie jest wartością. Odwiedzające Polskę elity polityczne widzą spokojną codzienność, bogatą kulturę, czyste miasta i (najczęściej) zadbane instytucje kultury. Głównym „tematem kulturalnym” prezydencji jest jednak wspieranie młodych twórców, toteż w największym stopniu profitować mogą – w sensie bezpośrednim – muzea poświęcone współczesności lub takie, które widzą (i słusznie!) dużą szansę dla swych propozycji, również historycznej natury, wynikającą z zapraszania do współpracy żyjących twórców.
Jak postrzega Pan rolę polskich muzeów historyczno-martyrologicznych, takich jak Muzeum Pamięci Sybiru, w kontekście gwałtownie zmieniającej się sytuacji międzynarodowej – zarówno w ujęciu globalnym, europejskim, jak i lokalnym?
Czy widzi Pan nowe wyzwania lub zadania dla takich instytucji w obecnym czasie?
Różne pamięci, by tak rzec, wnikają w rozmaite dynamiki współczesności. Napór dzisiejszych, niezwykle szybkich przemian społecznych, politycznych, technologicznych, pokoleniowych przynosi inne efekty i wyzwania w sferze pamięci o syberyjskich wywózkach i katordze, inne o koszmarze II Wojny Światowej, zbiorowych i partykularnych martyrologiach Polaków, Romów i innych nacji, czy uniwersalnym doświadczeniu Zagłady. Stawia to przed muzeami pełniącymi rolę strażników pamięci zarówno konieczność wypełnienia pustki po odchodzących świadkach wydarzeń, jak i walkę z kontaminacją przestrzeni publicznej kłamstwami i zniekształceniami faktów, zwłaszcza w sieciach społecznościowych. To ostatnie – jak to ujął jeden z uczonych – stanowi analogię do zanieczyszczeń klimatu, wody czy gleby – i wymaga energicznych zabiegów asenizacyjnych.
By rzecz konkretyzować na przykładzie Muzeum Pamięci Sybiru, doświadczenie prześladowań Polaków (ale i innych nacji) za czasów carskich i później, w okresie rządów sowieckich, daje ogromną szansę na aktualizację tych doświadczeń w kontekście dzisiejszej agresji rosyjskiej w Ukrainie. To potencjał edukacyjny i informacyjny, który – realizowany na bazie wiedzy i zbiorów własnych – może stanowić bardzo ważną propozycję dla partnerskich muzeów za granicą, zwłaszcza przygotowany z partnerem ukraińskim.
Biorąc pod uwagę Pańskie wieloaspektowe doświadczenie muzealnicze, czy mógłby Pan powiedzieć, jak muzea mogą wykorzystywać narracje artystyczne do promowania swojego przekazu, budowania dialogu międzykulturowego oraz wzmacniania europejskiej wspólnoty – zgodnie z wartościami nagród EMYA?
Odpowiem krótko – niemal każde! Może oprócz takich instytucji, które znajdują się w miejscach kaźni, masowej zagłady, gdzie milczenie pomaga doświadczeniu danego upamiętnienia czy ekspozycji. Natomiast skorzystanie z wyobraźni i talentu żyjącego artysty otwiera często perspektywy, które bywają nieobecne w codziennej praktyce historyków czy kustoszy.
Jakie życzenia lub nadzieje chciałby Pan skierować do polskich muzeów, biorąc pod uwagę fakt ich rosnącej roli na arenie międzynarodowej?
Zachęcam do odważnego formułowania propozycji i koncepcji współpracy z muzeami zagranicznymi. Mamy ciekawe, często wyjątkowe zbiory, sprawne instytucje – poszukujmy pomysłów, które będą wartościową ofertą dla łączonej publiczności polskiej i zagranicznej, mając na uwadze specyfiki krajów. Potrzeba uobecniania dorobku kultury mieszkańców polskich ziem, złożonej mapy kulturowej naszych tradycji jest oczywistą powinnością polskich instytucji. Pewną słabością jest nadal stosunkowo niewielka liczba projektów wspólnych, międzymuzealnych, regionalnych, służących wspólnemu promowaniu danego regionu w Polsce i na świecie.
Instytucje publiczne, finansowane z podatków obywateli powinny również wspierać procesy obywatelskie, demokratyczne, inkluzyjne, zwiększona partycypacja interesariuszy społecznych wzmacnia instytucje.
Ale przede wszystkim – w świecie rozmywanych znaczeń, sztucznie generowanych pseudofaktów i intencjonalnie produkowanych przeinaczeń, w którym kłamstwo stało się orężem codziennej walki politycznej i pomiędzy państwami – muzea pozostają bastionami rzetelnej edukacji, uściślania faktów, ukazywania złożoności historii i losów, w oparciu o wiedzę i realne świadectwa, dokumenty, obiekty. W moim przekonaniu to jest ich główna, nadrzędna powinność.
Rozmawiała Anna Tomas
